Historia naszej szkoły

"BO PRZYJDĄ CHWILE, GDY DO DAWNYCH, SZKOLNYCH BĘDZIESZ TĘSKNIĆ LAT,

WSPOMNIEŃ TYLE ZA WAMI PÓJDZIE W ŚWIAT".

 

                Celem pracy jest przedstawienie funkcjonowania szkoły w Bukowinie Tatrzańskiej od początku jej istnienia do 1945 r. Była ona małą szkołą wiejską, dającą swym wychowankom podstawy wykształcenia. Do 1918 r. podlegała, jak wszystkie szkoły w Galicji, Radzie Szkolnej Krajowej. Radzie tej podlegała funkcjonująca do 7 marca 1921 r. Rada Szkolna Okręgowa. Na jej czele stał zawsze starosta.

            Ogólny stan szkolnictwa uzależniony był od ubogiego skarbu krajowego, jak i od małych możliwości finansowych miejscowej ludności. Podstawowe ustawy regulujące funkcjonowanie szkolnictwa ludowego (m.in. z 1894 r.) mówiły, że zakładanie i utrzymywanie szkół ludowych należy do gminy. Z miejscowych funduszy pokrywano koszty budowy, najmu, utrzymania i wewnętrznego urządzenia szkoły. Z niego pokrywano też koszty opału, mieszkań nauczycieli i zakupu gruntu pod szkołę. Wszystkie inne wydatki niezbędne na cele szkolne (m.in. płace nauczycielskie) miał pokrywać fundusz krajowy.

Po 1918 r. następuje przejęcie szkolnictwa przez władze odrodzonego państwa polskiego. Funkcjonowanie oświaty w tym okresie normowane było serią ustaw i rozporządzeń, np. z dnia 8 sierpnia 1919 r. (rozporządzenie), czy z 11 marca 1932 r. (ustawa). Głównymi źródłami pozwalającymi odtworzyć pracę szkoły w Bukowinie Tatrzańskiej są: Kronika Szkolna obejmująca okres od 1898 r. do 1952 r., Akta Inspektoratu Szkolnego Okręgowej Rady Szkolnej w Nowym Targu, Akta gmin wiejskich powiatu nowotarskiego - gmina Bukowina Tatrzańska, Katalogi klasowe z lat 1896 - 1945.

         Na podstawie tych źródeł podjęta zostanie próba przedstawienia funkcjonowania szkoły z uwzględnieniem bazy lokalowej, grona nauczycielskiego, procesu dydaktyczno - wychowawczego.

                W pracy niniejszej zostaną uwzględnione 3 etapy działalności szkoły:

    SZKOŁA LUDOWA 1895 - 1918 R.

       Historia szkoły w Bukowinie Tatrzańskiej stanowi jedną z kart naszej miejscowości. Rozpoczyna się jeszcze w XIX w...

W źródłach dotyczących historii wsi, znajdujących się w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Krakowie, istnieje notatka podająca, że w 1881 r. na ogólną liczbę 1107 mieszkańców Bukowiny było 10 umiejących czytać i pisać. 644 osoby nie znały liter zupełnie, a 292, w tym 253 kobiety, umiały tylko czytać.[1] Prawdopodobnie te osoby, które umiały czytać oraz rozróżniać liczby, przekazywały swoje umiejętności innym mieszkańcom wsi. Wspomina o tym Szymon Data w pierwszej Kronice Szkolnej, której pisanie zresztą sam zapoczątkował. Warto w tym miejscu dodać, że prowadzenie kroniki szkolnej było obowiązkiem i "przywilejem" kierownika szkoły. Dopiero od listopada 1894 r. naukę z młodzieżą prowadzi nauczyciel Malinowski. Odbywała się ona w prywatnych domach. Rodzice uczących się dzieci mieli nauczyciela żywić i sami płacić mu za naukę. Taka sytuacja trwa do czerwca 1895 r. Postanowiono wówczas utworzyć Szkołę ludową jednoklasową mieszaną o dwóch siłach nauczycielskich. Jedną z nich był Szymon Data, tymczasowy nauczyciel z płacą 300 zł., który pełnił swoje obowiązki do 30 czerwca 1898 r. Drugą siłą nauczycielską była Maria Data, której zezwolono udzielać nauki kobiecych robót ręcznych. W pierwszym roku nauki zapisanych było na nią 194 dzieci, na ogólną liczbę 241 dzieci obowiązanych uczęszczać na naukę. Występują natomiast pewne sprzeczności odnośnie czasu, w którym miał powstać pierwszy budynek szkolny. Pojawia się informacja, która mówi, że było to w latach 1890 – 1895 r. Bardziej prawdopodobny wydaje się jednak zapis w "Pamiętnikach" księdza Łaciaka, pierwszego proboszcza w Bukowinie, że "...w roku 1894 hrabia W.Zamoyski zalecił wybudowanie w Bukowinie murowanego budynku szkolnego, na które przeznaczył znaczne sumy pieniężne". [2]  Zgodność panuje co do jednego, a mianowicie, że gdyby nie ofiarność wymienionego wyżej hrabiego Zamoyskiego, budowa nie doszłaby do skutku, gdyż wśród miejscowej ludności znajdowali się gospodarze przeciwni szkole jako instytucji, przeciwni wznoszeniu budynku.

          Nauka odbywała się według planów nauczania z 1893 r. dla szkół jednoklasowych.

Jej zasadą stała się tzw. nauka "podzielna". Polegała ona na tym, że młodzież starsza z III i IV stopnia odbywała lekcje przed południem, a najmłodsze lata I i II uczyły się po południu. W skład obowiązujących przedmiotów nauczania wchodziły: religia, czytanie i pisanie, język polski, rachunki w połączeniu z nauką o formach geometrycznych, wiadomości z dziejów i przyrody, rysunki, śpiew, roboty ręczne kobiece dla dziewcząt, gimnastyka dla chłopców. Natomiast skala oceniania w roku szkolnym 1895/1896 przedstawiała się następująco:

Obyczajów

Chwalebne

Dobre

Dość dobre

Naganne

Pilności

Wytrwała

Dobra

Dość dobra

Mała

Postępu

Bardzo dobry

Dobry

Dostateczny

Niedostateczny

Porządku zewnętrznego

Wzorowy

Dobry

Niejednostajny

Naganny

 

Od 1 kwietnia 1909 r. zaczyna obowiązywać nowy Regulamin dla szkół ludowych pospolitych i wydziałowych Królestwa Galicji i Lodomerii, który wprowadzał zmiany w ocenie z wiadomości i zachowania.

Wyglądały one teraz tak:

Zachowanie

Chwalebne

Zadowalające

Odpowiednie

Mniej odpowiednie

Nieodpowiednie

Pilność

Wytrwała

Zadowalająca

Dostateczna

Niejednostajna

Mała

Postęp

Bardzo dobry

Dobry

Dostateczny

Mierny

Niedostateczny

Zewnętrzny porządek

Bardzo staranny

Staranny

Mniej staranny

Niestaranny

Niedbały

Każdy rok szkolny rozpoczynać się będzie nabożeństwem. Do roku 1901 włącznie odprawiane były one w kościele parafialnym w Białce i brała w niej udział starsza młodzież pod nadzorem nauczyciela. Wyjątek stanowił początek roku szkolnego 1898/1899, kiedy to młodzież uczestniczyła we mszy świętej odprawionej w miejscowym kościółku przez ks. Głodzińskiego, kapelana wojskowego. Od momentu objęcia probostwa w Bukowinie przez ks. Łaciaka, młodzież rozpoczynać będzie naukę nabożeństwem w miejscowym kościółku.

Z dniem 01 sierpnia 1898 r. posadę nauczyciela w miejscowej szkole objął Jan Bujas. Pełnił on funkcję kierownika szkoły do sierpnia 1904 r. po czym został przeniesiony do Poronina.[3]  Z kart kroniki dowiadujemy się, że miejscowa ludność otaczała go wysokim szacunkiem. Również ks. B. Łaciak (mimo, że dojdzie między nim a J. Bujasem do konfliktu) wysoko ocenia jego pracę: "Uczył pan Bujas dziatwę przed południem i po południu, a uczył tak, że nie trzeba go było kontrolować, a jeżeli by nawet przybyła wizytacja, to chyba po to, ażeby udzielić wychowawcy zasłużonej pochwały".[4]

Za Jana Bujasa, jesienią 1899 r., wybrano i wymurowano przy szkole studnię, która miała służyć zarówno szkole, jak i plebanii. W 1903 r. dokupiono ziemi wokół szkoły. Rozpoczęto też starania o zbudowanie drugiej izby szkolnej i mieszkania dla pomocniczego nauczyciela. Poczynania Jana Bujasa były uzasadnione, ponieważ na naukę do szkoły uczęszczało ponad 200 dzieci na czterech stopniach, a nauczycielka pani Katarzyna Antosiewiczówna (rozpoczęła pracę w roku szkolnym 1903/1904), przez półtora miesiąca "spała na szkolnych ławach".[5 ] Niestety jego starania zakończyły się niepowodzeniem.

Od 11.09.1904 r. do czerwca 1906 r. funkcję kierownika szkoły pełnił Augustyn Połomski, przeniesiony do Bukowiny z Leśnicy. Do pomocy zostaje mu przydzielona Maria Czarnikówna z Nowego Sącza. Przez cały czas religii uczył ks. B. Łaciak. Niestety A. Połomski nie zyskuje przychylności miejscowej ludności. Prawdopodobnie daleki jest od dawania jej dobrego przykładu, a zwłaszcza dzieciom. Ówczesny wójt, Józef Sztokfisz, na posiedzeniu Rady Gminy w dniu 2 kwietnia 1906 r. stawia wniosek, ażeby zaskarżyć kierownika Połomskiego dlatego, że "..żyje niemoralnie, daje zgorszenie dzieciom i w procesach lubi wchodzić". [6] Mówiąc o "procesach" ma m.in. na myśli konflikt z proboszczem dotyczący użytkowania studni znajdującej się przy szkole. Nauczyciel nie pozwalał brać wody plebanowi prawdopodobnie dlatego, że okresowo wody w studni brakowało. Z drugiej strony, kiedy studnię budowano, zakładano, że i plebania będzie mogła z niej korzystać. Rada Gminy znalazła kompromisowe rozwiązanie. Jeżeli wody będzie brakować, to gmina swoim kosztem dowiezie ją i do szkoły, i do plebanii.

 Od sierpnia 1906 r. na miejsce Połomskiego wyznaczony został Marian Niewodowski, który pracować będzie do 31.10.1907 r.

W okresie od 2.11.1907r. do 21.09.1911r. funkcję kierownika pełnił Józef Chmura.

Wymiany nauczycieli w tamtym okresie są dosyć częste. Pojawiają się takie nazwiska jak:

Bronisława Szkaradkówna, Bronisław Michalik, Zofia Czaplińska, Adrianna Sabatowiczówna, Władysława Maciołowska, Maria Kącka. Sytuacja unormuje się dopiero w 1912r., kiedy to z dniem 18 sierpnia stałym nauczycielem zostaje Edward Skoczowski, a 31 sierpnia przeniesiona zostaje do Bukowiny też w charakterze stałej nauczycielki Stefania Skoczowska.

  1. Skoczowski do końca roku szkolnego 1921 /1922 będzie pełnił funkcję kierownika szkoły.

Niezwykle trudne było w tamtych czasach nauczanie w szkole. Przyczyniały się do tego: ciasne izby szkolne przepełnione dziećmi, brak książek szkolnych, na które uboga ludność nie mogła sobie pozwolić, brak należytych urządzeń sanitarnych. Dzieci często opuszczały lekcje, zwłaszcza w okresie wiosennym i jesiennym, gdy nasilały się prace polowe. Podobnie bywało i zimą, gdy dotarcie do szkoły utrudniały ogromne śnieżyce, zaspy śnieżne. Uczniowie opuszczali też szkołę ze względu na "słabe okrycie, podziurawione obuwie", gdyż ich rodzice nie mają za co sprawić im nowych rzeczy. [7] Nauka nie odbywała się też z powodu braku opału, z powodu epidemii szkarlatyny. Mimo tego wszystkiego ludność miejscowa starała się wypełniać obowiązki względem szkoły w miarę bez zastrzeżeń. Ludzie doceniali też starania nauczycieli, odnosząc się do nich "serdecznie i po przyjacielsku". [8]

W szkole organizowane były uroczystości z okazji rocznic związanych z cesarską rodziną. Dni, w których te rocznice przypadały, były dniami wolnymi od nauki szkolnej. 1 stycznia 1914 r. z inicjatywy nauczycieli, a przy poparciu finansowym ks.B. Łaciaka, dzieci po raz pierwszy w szkole odegrały jasełka. Mimo trwania I wojny światowej, odegrane zostały również w 1915 r., jak i w 1916 r. W okresie pierwszej wojny światowej zajęcia w szkole były prowadzone w miarę możliwości nauczycieli i uczniów. Nauka najczęściej była zawieszana z podobnych przyczyn jak i przed wojną. Z tego okresu warte odnotowania jest wydarzenie z dnia 8 i 9 grudnia 1914 r., kiedy to część legionistów ze sztabem zakwaterowała się w szkole.

SZKOŁA  POWSZECHNA W LATACH 1918 r. - 1939 r.

Z kart szkolnej kroniki dowiadujemy się, że wojna wpłynęła na zobojętnienie rodziców na potrzebę nauki. Obojętność dla szkoły objęła również władze miejscowe. Główny ciężar prowadzenia szkoły spadał na grono nauczycielskie, choć to przede wszystkim Rada Szkolna Miejscowa miała troszczyć się o rozwój szkoły, sprawować nad nią nadzór, nad jej majątkiem i funduszami, jak również czuwać nad wykonywaniem obowiązku szkolnego.

   W 1920 r. przestaje istnieć Rada Szkolna Krajowa, a w jej miejsce powołano  Kuratorium Okręgu Szkolnego. Postanowiło ono uzdrowić sytuację w szkolnictwie, wydając w 1922 r. decyzję o karaniu za niewywiązywanie się z obowiązku szkolnego, choć właściwie było już to praktykowane od 1919 r.  W Archiwum Państwowym w Nowym Targu znajdujemy miesięczne wykazy uczniów nie uczęszczających regularnie do szkoły, wykazy wysokości grzywien nałożonych na ich rodziców, jak i prośby tych ostatnich o umorzenie owych kar. W 1923 r. wysokości kar były następujące: za dwa dni opuszczone - 100 tysięcy marek polskich, za trzy dni -150 tysięcy, za cztery dni - 200 tysięcy. itd.  Nie usposabiało to przyjaźnie ludzi wobec nauczycieli, tym bardziej, że sytuacja materialna miejscowej ludności była naprawdę ciężka. Mówią o tym choćby ich pisemne prośby, znajdujące się w archiwum, dotyczące zwolnienia dzieci z obowiązku nauki codziennej. Swoje prośby rodzice uzasadniają następującymi powodami: jest potrzebne do pomocy w pracach domowych, w pracach polowych, do pasania bydła, do opieki nad innymi członkami rodziny, a to schorowanych dziadków, rodziców, czy pozostałego rodzeństwa, które z reguły było liczne. Swoje prośby argumentują też tym, że są ubodzy i nie są w stanie łożyć na potrzeby szkolne swoich dzieci. [11] Owe prośby najczęściej załatwiane są pozytywnie. Rodzice tych dzieci liczą też na to, że będą mogli oddać je na "służbę" i w ten sposób pomogą one w utrzymaniu rodziny. Jeżeli jednak dziecko podlegało obowiązkowi szkolnemu, to raczej nikt na służbę nie chciał go przyjmować. W większości pozytywnie załatwiane są też prośby, dotyczące tylko czasowego zwolnienia z obowiązkowej nauki, na okres prac jesiennych czy wiosennych.

Sprawa poprawy frekwencji poruszana była również na konferencjach grona nauczycielskiego. Po raz pierwszy w tym okresie frekwencja ujemnie wpływa na wychowanie szkolne, że może zrazić nauczyciela do pracy. Jednym z rozwiązań jakie stosowano było organizowanie spotkań z rodzicami, w czasie których starano się ich zachęcić do regularnego posyłania dzieci do szkoły, jak i przedstawiać im zgubne skutki nie nieregularnie, że dzieci w czasie lekcji wykonują prace na gruncie szkolnym, wynajętym od gospodarzy, że wykonują różne posługi w pokojach nauczycieli, że często wracają do domu z powodu nieobecności nauczyciela w szkole. W tym, że dzieci pracują na gruncie szkolnym nie ma nic dziwnego, gdyż w programie przewidziane były takie zajęcia. Z zachowanych zaś dokumentów wynika, że nieobecności nauczycieli były usprawiedliwione. Jednakże same nieobecności uczących komplikowały pracę szkoły, powodowały zmiany w planach nauczania, polegające między innymi na wspólnej nauce poszczególnych oddziałów. Szkoła, nauczyciele mają nieustające problemy z opałem. Z powodu jego braku, przez cały okres międzywojenny, wielokrotnie zawieszana była nauka ( np. 20-25. 11. 1919 r., 15-19. 10. 1925 r.). Na dłuższy czas szkoła była też zamykana z powodu chorób, jak np. z powodu szkarlatyny od 18.12.1926 r. do 04.01.1927 r., czy również w tym samym roku szkolnym (1926/1927) z powodu tyfusu brzusznego. [13]

Z powyższymi problemami borykał się E. Skoczowski, borykali się też jego następcy. Najpierw pani Michalina Stożkówna, która dekretem z dnia 15.09.1922 r. mianowana została tymczasową nauczycielką w tutejszej szkole i pełniła również obowiązki kierownika szkoły do 2.05.1923 r., kiedy to posadę tę przejął (z pięciomiesięcznym opóźnieniem spowodowanym chorobą) Franciszek Ćwiżewicz. W kolejnym roku szkolnym, ze względu na dużą ilość dzieci, przydzielono do szkoły trzecią siłę nauczycielską, panią Stanisławę Ortylówną z Jarosławia.

W listopadzie 1924 r. w Krakowie odbył się ślub F. Ćwiżewicza z M. Stożkówną. Działalność państwa Ćwiżewiczów to jedna z piękniejszych kart nie tylko szkoły w Bukowinie, ale przede wszystkim w historii samej miejscowości. To z ich nazwiskiem związane są takie poczynania, jak: budowa Domu Ludowego, założenie i działalność Teatru i Chóru Włościańskiego, elektryfikacja wsi itd. W tym wszystkim zaś działalność na rzecz oświaty, gdyż jak czytamy w kronice szkolnej "obowiązkiem nauczycielstwa jest wychowywać obywateli dobrych, znających i kochających swój zawód i swoją ziemię (...), dla których tysiące ojców naszych krew swą przelewało". [14]

Szkoła współpracowała z różnymi lokalnymi organizacjami, jak np. Teatrem i Chórem Włościańskim, Związkiem Podhalan (ognisko w Bukowinie), Związkiem Strzeleckim czy Towarzystwem Przyjaciół Bukowiny. Niejednokrotnie wynajmowały  one, na swoje potrzeby, salę szkolną, zwłaszcza w okresie wakacji. Oczywiście było to za zgodą Rady Szkolnej Powiatowej i pod warunkiem naprawy wyrządzonych ewentualnie szkód. Właśnie na scenie, w jednej z klas, odbywały się najpierw przedstawienia Teatru i Chóru Włościańskiego, a potem dopiero w Domu Ludowym. W szkole znajdował się też punkt pośrednictwa pocztowego: codziennie jeden z gazdów  przywoził z Poronina listy, które pani M. Ćwiżewicz doręczała adresatom.  Istniał  też chór szkolny.

W roku szkolnym 1923/1924 r. następuje zmiana stopnia organizacyjnego szkoły z dwuklasowej na trzyklasową. Szkoła dysponuje wówczas dwiema salami lekcyjnymi: jedną murowaną o powierzchni 60,80 m, druga drewniana o powierzchni 48 m. Uczy się w nich 180 dzieci. Ze względu więc na ciężkie warunki lokalowe, w roku szkolnym 1924/1925 wynajęto izbę w domu naprzeciwko szkoły, u Jędrzeja Sztokfisza.  Trzyklasowa szkoła powszechna w Bukowinie do 1923 r. nie posiadała też  żadnych pomocy naukowych, oprócz "Mapy Polski i Pomorza". [15] Dopiero 5 listopada 1923 r. pani M. Stożkówna zostaje oddelegowana po odbiór  pomocy naukowych do Rady Szkolnej Powiatowej w Nowym Targu. W wielu jednak przypadkach nauczyciele sami opłacali wydatki szkolne. Owszem, wydatki na pomoce naukowe uwzględniane były w preliminarzu budżetowym, ale były to kwoty niewielkie, a poza tym gmina nie realizowała w swoim czasie budżetów. Szkoła będzie więc przez cały czas odczuwać dotkliwy brak "przyborów i środków naukowych" , nawet tych najniezbędniejszych, jak globusy, mapy Polski, mapy Europy. Odczuwa też szkoła brak ławek szkolnych, ogrodzenia szkolnego, boiska do gier, zabaw i gimnastyki.

Niezbyt dobrze w owym czasie układała się też współpraca na płaszczyźnie szkoła - proboszcz. Z zachowanych źródeł można wyciągnąć wnioski, że ten ostatni nie był zbyt przychylny nauczycielom w Bukowinie i wciąż przysparzał im problemów. A  to odprawił mszę z udziałem młodzieży z opóźnieniem, to znów nie dostarczał wykazu dzieci (na podstawie ksiąg metrykalnych) do Zwierzchności gminnej w  Bukowinie, to znów nie chciał podpisać zawiadomień szkolnych (bez jego podpisu nie mogły być dzieciom wydane). Rada Szkolna Powiatowa często musi w sprawach szkolnych interweniować u proboszcza. Do tego dochodził jeszcze, trwający przez cały czas, konflikt związany z wykorzystywaniem studni, znajdującej się przy szkole. Relacje kościół - szkoła staną się dopiero poprawne za następnego proboszcza, ks. Stanisława Foxa, który objął to stanowisko w listopadzie 1934 r.

Z dniem 12 grudnia 1924 r. szkoła w Bukowinie została przekształcona z jednoklasowej na czteroklasową publiczną szkołę powszechną mieszaną. Stałym jej kierownikiem zostanie mianowany z dniem 1 września 1925 r. F. Ćwiżewicz.

Oprócz państwa Ćwiżewiczów, którzy pracować będą w szkole przez cały okres międzywojenny, a nawet i później, inni nauczyciele podlegają ciągłym wymianom. W omawianym okresie, napotykamy na następujące nazwiska pracujących tutaj nauczycieli: Helena Harasimowiczówna, Maria Daukszanka, Józef Tischner, Ludmiła Łuszczówna, Józef Stonka, Otylia Sołowkówna, Maria Grałtówna, Maria Pawlakówna, Zofia Pucówna, Józef Staszek, Józef Filip (26 sierpnia 1929 r. Kuratorium Okręgu szkolnego Krakowskiego przyznało mu Medal Dziesięciolecia), Aniela Krężek, Stefania Kaniowa. Warunki, w jakich pracowali nauczyciele, były naprawdę złe. Jak wynika ze sprawozdania inspektora szkolnego (za czas od 01.12.1926 r. do dnia 31. 05. 1927r. )  katastrofalny był stan budynku szkolnego. Przez zniszczony dach woda przeciekała przez sufit, który groził zawaleniem w każdej chwili. Decyzja o  pokryciu dachu szkoły podjęta zostanie dopiero w czerwcu 1928 r. Podłoga w sali w budynku głównym robiła wrażenie "klawiszów fortepianowych". [17] Brakowało ławek, o czym przy różnych okazjach mówił kierownik szkoły. Trudno nam sobie wyobrazić, jak mogłaby funkcjonować szkoła, dysponując na 191 dzieci zaledwie 5 ławkami. Problem udawało się czasowo rozwiązywać, pożyczając stoły, stołki z Domu Ludowego.

Ze względu też na dużą ilość młodzieży, istniała potrzeba dobudowania trzeciej sali szkolnej. Na posiedzeniu Rady Gminy w dniu 25 września 1927 r. podjęta została decyzja o rozpoczęciu jej budowy na wiosnę przyszłego roku. [18] Postanowiono zarazem, że do czasu jej ukończenia, należy korzystać z sali wynajętej od miejscowego gospodarza.

Na innej znów sesji porusza się też sprawę dokupienia 3 m gruntu szkolnego.

Sprawa wybudowania trzeciej sali szkolnej, dokupienia gruntu szkolnego pojawiać się będzie na sesjach Rady Gminy w październiku i listopadzie 1927 r.

W styczniu 1928r. Rada Gminy postanawia zaciągnąć pożyczkę w Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie na dobudowanie trzeciej sali szkolnej. [19] Przez kolejne dwa lata nie udaje się sali dobudować i dlatego też w grudniu 1930 r. radni jednogłośnie podejmują decyzję usunięcia sceny, która znajdowała się w jednej z sal szkolnych. Następnie ową salę postanawia się przegrodzić tak, żeby powstała druga i dzięki temu uniknie się kosztów wynajmowania trzeciej sali szkolnej. Problem braku sali szkolnej powróci znów w roku 1932/1933 w związku z utworzeniem w  Bukowinie cztero klasowej szkoły o 4 etatach nauczycielskich. Do jej budowy wybrano komitet budowlany, który składał się z 3 członków: Stanisława Kuruca (naczelnik), Antoniego Chowańca (jego zastępca) i Franciszka Ćwiżewicza (kierownik szkoły). Komitet został upoważniony do prowadzenia budowy. Wówczas po raz pierwszy pojawiła się kwestia budowy szkoły i nawet zaciągnięcia na ten cel pożyczki w kwocie 50 tysięcy zł. Będzie się do niej wracało co jakiś czas. Na przykład, na posiedzeniu Rady Gminy w dniu 15 sierpnia 1933 r. Naczelnik Gminy mówi, że "dotychczasowa szkoła nie wystarcza, bo przyrost dzieci jest kolosalny, a po 40 latach istnienia starej szkoły (...) czas byłby zdobyć się na budowę nowego gmachu szkolnego". [20] Wkrótce sfinalizowano zakup gruntu pod mający powstać obiekt. Coraz konkretniejsze są wyobrażenia związane z mającym powstać budynkiem. W listopadzie 1935 r. mówi się już o tym, żeby był on w stylu podhalańskim, pięcioklasowy, wraz z sala rysunkową, z salą dla zajęć praktycznych, gabinetem przyrodniczym, kancelarią, kuchnią, szatnią i natryskami. Planowano budować szkołę na parceli obok starego obiektu, który po odpowiedniej przeróbce przeznaczyłoby się na mieszkanie dla nauczycieli. Wybrano nawet Komitet Budowy Nowej Szkoły w osobach: przedstawiciel Zarządu Gminy, sołtys, jego zastępca, kierownik szkoły, przewodniczący R Sz M. J. Łapka, S. Kuchta, M. Parowa - Ganobka. Już w następnym roku pan Stanisław Kuruc z Zakopanego opracowuje plan i kosztorys mającego powstać budynku. Okazało się jednak, że od planów do ich realizacji prowadzi bardzo długa droga. Na rok szkolny 1937/1938 zaleca się już zorganizowanie nauki według najoszczędniejszych wariantów programowych.

W następnym roku nastąpi redukcja etatów z 4 na 3 ( jest to wówczas szkoła stopnia drugiego ).

Etat nauczyciela wynosi 34 godziny tygodniowo. Nie było nawet pieniędzy na remont szkoły.

W omawianym okresie działa koło pedagogiczne, które skupia nauczycieli nie tylko z gminy Bukowina, ale i z Gliczarowa, Zębu, Nowego Bystrego. Nauczyciele tego koła spotykają się w różnych szkołach, gdzie uczestniczą m.in. w lekcjach praktycznych. Taką lekcję przeprowadził z języka polskiego w oddziale pierwszym pan F. Ćwiżewicz.

    W trakcie takich spotkań wygłaszano referaty, związane oczywiście tematycznie ze szkolnictwem.

Mimo ciężkiej sytuacji lokalowej, nauczyciele prowadzą systematycznie pracę dydaktyczno - wychowawczą.

W 1926 r. szkoła posiada bibliotekę, w której znajduje się 25 pozycji dla nauczycieli i 62 dla dzieci. Książki były darami od państwa Ćwiżewiczów, od ich rodziny, jak i od gości przyjeżdżających do Bukowiny. Dzieci, nauczyciele, mogli zresztą korzystać też z biblioteki przy Domu Ludowym, w której zgromadzonych było ponad 200 książek. Dla młodzieży szkolnej bezpłatnie wyświetla się też filmy, w ramach tzw. przedstawień kinematograficznych. Szkoła ma również własny sklep, kasę oszczędności. Organizowane są "obchody narodowe" (np. w związku ze 150 rocznicą KEN w dniu 13 października 1923 r., czy kolejnymi rocznicami 11 listopada i 3 Maja), przeróżne przedstawienia. Przykładowo w czerwcu 1926 r., na zakończenie roku szkolnego, odegrano fragment "Balladyny" pt. " Goplana". Wszystkie dekoracje, potrzebne w czasie tych uroczystości, młodzież wykonywała na lekcjach robót ręcznych. Na tych zajęciach uczyła się również szycia, gotowania, uprawiania jarzyn.

Codzienna nauka rozpoczynała się apelem przed budynkiem szkolnym. Młodzież ustawiała się na ulicy, a na ganku szkolnym stali nauczyciele. Najpierw odmawiano modlitwę, śpiewano "Rotę", a w maju Pieśni Maryjne. Dopiero potem wszyscy udawali się do klas na zajęcia lekcyjne.

Ówczesna szkoła, jak wynika ze wspomnień pani M. Ćwiżewicz, wyglądała następująco: "To była szkółka jeszcze na model austriackich szkółek w Galicji, z wieżyczką i dzwonkiem. Z przodu był ganeczek, na który się wchodziło po trzech czy czterech schodkach, potem była sień i z jednej strony sieni duża sala szkolna, a z drugiej mieszkanie kierownika szkoły. A kiedy ja przyszłam, to już zastałam dobudowaną od strony kościoła jeszcze jedną dużą salę. Właśnie w tej sali zbudowaliśmy scenę, żeby móc robić przedstawienia." [21] Grywane były tutaj sztuki ludowe przystosowane do gwary góralskiej. Pani M. Ćwiżewicz dobierała repertuar. Pełniła też rolę reżysera, kostiumologa, aktora. Pierwsze przedstawienie wystawiono już w roku 1923. Jedną sztukę grała dorosła młodzież, a drugą dzieci szkolne. Kostiumy wszyscy przygotowywali sobie sami.

Młodzież i wówczas przysparzała kłopotów dorosłym. Świadczy o tym choćby decyzja gminy, która zabrania młodzieży wystawania koło szkoły, przy studni, w czasie nabożeństwa w święta i w niedziele, jak i włóczenia się po godzinie 9 wieczór. Jednocześnie wystąpiła do starostwa z prośbą o karanie aresztem za wymienione wyżej występki.

 Bez pozwolenia Zwierzchności gminnej nie wolno też było organizować żadnych "muzyk".

Jednym z ważniejszych wydarzeń w historii Bukowiny było przybycie autem (prywatnie) w dniu 1 marca 1933 r. Prezydenta RP. Fakt ten został opisany w szkolnej kronice: "Jego auto zatrzymywało się kilkakrotnie na drodze przez wieś, sam Prezydent zaś przypatrywał się Tatrom i okolicy gołym okiem i przez lornetkę. Przy Domu Ludowym wysiadł z auta i przypatrywał się popisom narciarskim bawiącego w Bukowinie Oficerskiego Kursu Narciarskiego, składającego się przeważnie z wyższych oficerów. Dłuższy czas rozmawiał Prezydent gen. Wieniawą - Długoszewskim". [22]

Zimy w Bukowinie były dosyć srogie, warunki materialne zaś ciężkie. Włączali się więc nauczyciele do akcji organizowanych przez gminę. W ciągu zimy 1932/1933 rozdawano słabszym dzieciom tran. Akcje te powtarzano przez kolejne lata, aż do wybuchu II wojny światowej. Każde dziecko musiało wówczas wypić łyżeczkę tranu i zjeść od razu małą porcję chleba. W grudniu 1934 r. rozpoczęło się w szkole dożywianie dzieci. Wielkim przeżyciem dla dziatwy szkolnej była zorganizowana dla niej gwiazdka (27 stycznia 1935 r.), w czasie której zostały obdarowane wszystkie dzieci, a szczególnie ubogie otrzymały 32 pary butów oraz 15 sztuk odzieży. Młodzież uczestniczy też rokrocznie w zawodach narciarskich,  organizowanych przy pomocy miejscowego Klubu Narciarskiego.

Warta jest też odnotowania postawa młodzieży na wiadomość o śmierci Józefa Piłsudskiego. Wiadomość ta dotarła do Bukowiny już wczesnym rankiem 5 maja 1935 r. O 8 rano dzieci już uczestniczyły w mszy świętej za spokój duszy "dziadka", a potem (po uzgodnieniu z proboszczem) dzwoniły przez pół godziny we wszystkie dzwony. Powtarzały to codziennie aż do chwili pogrzebu Marszałka. Przed szkołą wywieszono flagę z szarfą i kirem.

Z ważniejszych wydarzeń odnotowanych w kronice szkolnej w 1937 r. wymienione są: święto sadzenia drzewek, w którym uczestniczyła cała młodzież szkolna i wymiana korespondencji między klasą VI i VII miejscowej szkoły, a chłopcami z VII klasy Publicznej Szkoły Powszechnej w Łodzi. Zaowocowała ona zaproszeniem do Bukowiny Tatrz. młodzieży z Łodzi, z którego chętnie ona skorzystała. Gości podjęto uroczyście w odświętnie przystrojonej szkole.

 W Domu Ludowym czekał na nich obiad. Już następnego dnia zorganizowano chłopcom wycieczkę w Tatry, a kolejnego, do Zakopanego i do Doliny Kościeliskiej. Wycieczkę oprowadzał Jan Pluciński, kierownik szkoły z Łapsz Wyżnych.

Wycieczki szkolne, historyczno - geograficzne, organizowane były przez cały okres międzywojenny, ale tylko po najbliższej okolicy. Pod opieką nauczycieli klasy udawały się nad rzekę Białkę, do lasu, do szkoły do Czarnej Góry, starsze na Gubałówkę, czy do Poronina, jak choćby w dniu 24 października 1928 r., żeby przywitać prezydenta Ignacego Mościckiego.

[1] B. Bazińska, Bukowina Tatrzańska, Warszawa 1954, s. 38.

[2] Pamiętniki ks. B. Łaciaka, s. 114.

[3] Kronika szkolna, s. 21.

[4] Pamiętniki ks. B. Łaciaka, s. 129.

[5] Kronika szkolna, s. 21.

[6] Akta gmin wiejskich - Gmina Bukowina Tatrz. 1, s. 6.

[7] Pamiętniki ks. B. Łaciaka, s. 129.

[8] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 8, s. 109.

[9] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 9, s. 105.

[10] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 5, s. 518.

[11] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 17, s. 272.

[12]  Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 5, s. 1076.

[13] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 34, s. 388.

[14] Kronika szkolna s. 139.

[15] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 13, s. 750.

[16] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 13, s. 751.

[17] Akta Inspektoratu Szkolnego - ORS NT 18, s. 225.

[18] Akta gmin wiejskich powiatu nowotarskiego - Gmina Bukowina Tatrz. 1, s. 232.

[19] tamże, s. 247.

[20] Akta gmin wiejskich powiatu nowotarskiego - Gmina Bukowina Tatrz. 5, s. 542.

[21] Teresa Siedlarowa, Droga do Bukowiny. "Podhalanka" 1986 nr 1 (13 ), s. 42.

[22] Kronika szkolna, s. 156.

SZKOŁA W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ

Na wiadomość o rozpoczęciu wojny, mieszkańców wsi ogarnął strach i przygnębienie. Ludzie byli zdezorientowani. Niektórzy pakowali swój dobytek i chronili się w lasach, inni pozostawali w domu, kończąc prace polowe. Nauczyciele należeli do tych, którzy zostali na miejscu. W pierwszych dniach wojny nikt nie myślał o nauce. Zajęcia w szkole rozpoczęły się dopiero 18 września. Grono nauczycielskie stanowiły 4 osoby: kierownik Franciszek Ćwiżewicz, nauczyciele: M. Ćwiżewiczowa, Stefania Kaniowa, Piotr Kania. Już 1 października, zarządzeniem okupanta, szkołę zamknięto. Ponownie została otwarta 23 października, ale mogła prowadzić nauczanie, jak wszystkie szkoły w Generalnej Guberni, w zakresie znacznie ograniczonym. Zabroniono nauczania historii, geografii i literatury polskiej, nakazano oddanie wszystkich podręczników szkolnych (18 stycznia 1940 r.), zabrano ze szkoły mapy, obrazy, wszystko co mogło przypominać Polskę. Brak podręczników, zwłaszcza podczas nauki czytania, stanowił największą trudność w pracy z dziećmi. Nauczyciele radzili sobie z tym różnie, najczęściej wykorzystując książeczki do nabożeństwa, rozpisując teksty na kartkach, aby tylko nauczyć. Przeciwstawiając się zarządzeniom władz, często narażają się okupantowi.

Zarządzeniem z dnia 29 marca 1940 r. zwolniono z posady nauczycielskiej M. Ćwiżewiczową i S. Kaniową, gdyż były mężatkami. Wskutek tego posunięcia w szkole pozostało tylko dwóch nauczycieli. Ówczesny inspektor szkolny Stanisław Gąsiorek rozpoczął z dniem 1 maja 1940 r. masowe przeniesienia nauczycieli. Stałych kierowników szkół przenosił na odległe posady, nawet poza obrąb powiatu, z reguły do szkół niżej zorganizowanych. Dotknęło to również F. Ćwiżewicza, którego przeniesiono do Niwy, pod Nowym Targiem. Do Bukowiny skierowano nauczycielkę z Knurowa Marię Gebel i Mariana Podkanowicza z Nowego Targu. Kierownictwo szkoły objął Piotr Kania. W omawianym okresie,w szkole pracować też będą: Jadwiga Weinmann,  Józef Gondek, Maria Trószyńska i Janina Borowicz.W pierwszych miesiącach okupacji nauczyciele nie dostawali żadnych poborów, potem, wypłacane od marca 1940 r., były niskie i nieregularne.

Najważniejszym zadaniem, jakie postawili sobie nauczyciele w czasie okupacji było utrzymanie poprawnej frekwencji w klasach. Przede wszystkim starają się to osiągnąć poprzez przeprowadzanie pogadanek z rodzicami.

W pierwszym roku wojny przyniosło to efekty, bo frekwencja doszła do 75%. Zaczęła natomiast spadać, i to znacznie, w kolejnych latach okupacji. Jeszcze w roku szkolnym 1941/1942 nauka odbywała się w szkole w miarę bez większych zakłóceń. Dłuższe przerwy w nauce występują w okresie od 6 -11 listopada (żeby dzieci pomogły w wykopywaniu ziemniaków), czy od 19 - 31 stycznia, z powodu silnych mrozów, zamieci śnieżnych. Za to kolejny rok był w pracy szkoły bardzo trudny. Przez większą część czasu szkoła była dla uczniów zamknięta. Najpierw od 21 - 30 września, z powodu wykopków ziemniaków, potem od 16 października 1942 r. do 31 marca 1943 r. z powodu epidemii tyfusu plamistego.

W tym czasie sale szkolne zajęto na magazyn, gdzie przechowywano owies, odbierany gospodarzom z Bukowiny i Brzegów. Dopiero w marcu Niemcy opróżnili klasy, zabierając z nich owies. Uruchomiono wówczas szkołę, ale nauka trwała zaledwie tydzień, gdyż na wniosek lekarza powiatowego znów ją zamknięto z powodu epidemii tyfusu, której faktycznie w gminie Bukowinie nie było. Na dobre zajęcia rozpoczęły się dopiero 19 maja 1943 r. Te przerwy  musiały się jednak odbić na wynikach nauczania i klasyfikacji.

W kolejnym roku szkolnym, z powodu braku opału, szkoła była zamknięta od 10 listopada 1943 r. do 15 kwietnia 1944 r. Kiedy wreszcie na wiosnę rozpoczęła się nauka, okazało się, że dzieci słabo uczęszczają; do szkoły, bo albo nie mają w co się ubrać, albo muszą pracować z rodzicami, żeby przeżyć. Przeżyć  - to była wówczas najważniejsza rzecz.

Nie lepiej jest i w ostatnim roku wojny. Frekwencja była słaba, gdyż starsze dzieci musiały pomagać w pracach domowych, polowych, chodzić za rodziców do kopania rowów przeciwczołgowych. Brakowało opału. Gdy nadeszła zima, dzieci nosiły po kawałku drzewa i tym sposobem opalało się salę szkolną. W styczniu 1945 r. nauka została znów wstrzymana ze względu na ruchy wojsk niemieckich, węgierskich jak i toczone w pobliżu walki. Zajęcia w szkole rozpoczęły się na nowo 19 lutego 1945 r. i już bez większych zakłóceń trwały do końca roku szkolnego.

Żeby dostarczyć dzieciom zeszytów i przyborów, założono jeszcze w grudniu 1940 r. sklepik szkolny. Szkoła zaprenumerowała, wydawany przez władze szkolne w Krakowie, miesięcznik  "Ster". Nauczyciele przy pomocy rodziców starali się też dostarczyć dzieciom trochę przyjemności. Już 21 grudnia 1940 r. zorganizowali dla nich choinkę. Dzieci deklamowały wiersze, śpiewały piosenki, a na zakończenie zostały obdarowane słodyczami. Podobne spotkanie, uświetnione tradycyjną choinką, urządzili jeszcze raz , rok później - 20 grudnia 1941 r. W trakcie uroczystości dzielono się opłatkiem, młodzież została obdarowana skromnymi upominkami.

W czasie okupacji szkoła była również raz wizytowana przez ówczesnego inspektora szkolnego Pafnucego Czupruna. Jak się okazało, nie chodziło wizytującemu o sprawdzenie pracy   szkoły, ile o znalezienie niedozwolonych rzeczy, jak chociażby książek.

W maju 1942 r. władze szkolne nałożyły na nauczycieli i uczniów obowiązek zbierania żelaza, szmat, papieru. Poleciły też zbieranie i suszenie ziół. Powyższy obowiązek przeniesiony został i na okres wakacji, których czas trwania mieli teraz nauczyciele ograniczony. Musieli pozostać na swoich stanowiskach służbowych i organizować zbiórki wyżej wymienionych materiałów, jak i wyjścia do lasu, żeby zbierać z dziećmi jagody, zioła. W czasie wakacji przydzielano im i inne obowiązki. Na przykład 21 lipca 1941 r. musieli przeprowadzić spis ludności. Każdy miał się wypowiedzieć czy jest Polakiem, czy góralem. Związane to było z tzw. ruchem góralskim w powiecie. Nauczyciele, jak i inni mieszkańcy wsi byli też zaangażowani do kopania rowów.

Praca w szkole rozpoczęła się na wiosnę 1945 r. Zacieśnieniu ulega współpraca z rodzicami. Organizuje się z nimi spotkania, między innymi w celu przekonania ich o konieczności posyłania dzieci do szkoły, czy informowania o postępach pociech w nauce.

Dnia 10 maja 1945 r. staraniem szkoły i miejscowego proboszcza urządzono w sali Domu parafialnego uroczystą akademię, żeby uczcić zakończenie II wojny światowej. Wzięli w niej udział prawie wszyscy mieszkańcy Bukowiny.

Rok szkolny 1944/1945 zakończył się 30 czerwca. Zakończenie było uroczyste. Wzięły w nim udział dzieci wraz z rodzicami. Rozpoczęło się nabożeństwem w kościele, po którym wszyscy zebrali się w Domu parafialnym.

Wśród zgromadzonych znajdował się i ks. St. Fox, który przez całą wojnę współpracował ze szkołą, jak i honorowi goście w osobach: Stanisław Kuruc (wójt gminy), sołtys gromady, przedstawiciele miejscowych organizacji. Wszyscy podziwiali występujące dzieci, które deklamowały wiersze, śpiewały pieśni, tańczyły, przedstawiały inscenizacje.

Po zakończonych występach dzieci, kierownik szkoły jak i nauczyciele, usłyszeli wiele ciepłych słów pod swoim adresem, podziękowania za pracę, trudy i starania poniesione nad wychowaniem dziatwy, jak i obietnice pomocy materialnej. Pieśnią  "Jak szybko mijają chwile" żegnano szkołę.

Przedstawiona powyżej próba opisu historii szkoły nie jest zbyt obszerna. Wynika to ze szczupłości zachowanych dokumentów. Daje ona jednak dość czytelny obraz powstania i rozwoju placówki oświatowej w Bukowinie Tatrzańskiej.

Jej dzieje są ściśle wiązane z historią regionu i kraju. Etapy rozwoju szkoły to daty znaczące dla dziejów Polski i Europy.

Nauczyciele borykali się z wieloma trudnościami materialnymi, lokalowymi, problemami ze strony środowiska czasami niechętnymi szkole.

Z perspektywy czasu trzeba podkreślić trud i zaangażowanie ludzi, którzy przyczynili się do powstania i rozwoju szkoły. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto podejmie trud kontynuowania opracowania historii naszej placówki i doprowadzi ją do czasów nam współczesnych.

Autorka historii szkoły - Bożena Dunajczan